Jest Poezja! Józef Baran, wiersze najnowsze
Podróż
płynąć nad swoim życiem
w wielkim balonie podróży
i widzieć w dole
pod ławicami obłoków
rafy koralowe
plankton nocy i dni
mozaikę kolorowych szkiełek
z Wawelem i Wieżą Mariacką w tle
zmalały z nagła kraik
na morskim dnie
a wszystko
jak we mgle
za siódmą chmurą
za snem
Brasil, 2009
Formosa w niedzielne popołudnie
Henrykowi i Gosi Siewierskim
Miasteczko śliczne z nazwy
z wyglądu o wiele mniej
widocznie architekta
zmorzył z gorąca sen
i zasnął w trakcie szkicowania
miasteczka na mapkach
co jeszcze się nie zaczęło
zastygło w powijakach
zawieszone w bezczasie
rodzące się stale na nowo
nie może stać się ciałem
jak poronione słowo
przecięte szosą wpół
rozmazane w chaosie
zdjęcie co z prześwietlonej kliszy
nie umie się wykokosić
tandetne domki z gliny
i słońce słońce słońce
uliczki leniwo w miejscu
bez pomysłu drepczące
bo wszystko stapia się w końcu
w niemiłosiernym słońcu
ludzie koty na murkach
jak muchy w mazi brodzące
i tylko czasem miasteczko
rozbłyśnie jak w kurzu szkiełko
gdy przejdzie ulicą dziewczyna –
czyste wcielenie formosy
przebudzi się handlarz melonów
zatańczy przy straganie sambę
Formosa na chwilę się ożywia
przypomina sobie jak się nazywa
Formosa – miasteczko w centralnej Brazylii; nazwa pochodzi od starego, portugalskiego slowa oznaczającego: ładny, piękny.
Myśl przy wsysaniu się w owoc mango
dossać się do miąższu życia
wyssać z niego
smaki soki
słodkości
śmierci pozostawić
łupiny pestki
kości
niech sobie na nich połamie
zęby ze złości
Orzeł w kurniku
rozmawiając z nimi
poczuł się jak orzeł
zapędzony do
kurnika gdzie
nikomu niepotrzebne
jego wysokogórskie opowieści
o lotach
bo tu pasjonują się
przefruwaniem z grzędy na
grzędę
i stanowiskami zajmowanymi
w hierarchii kurnika
jego odstające
śmieszne skrzydła
zawadzają tu tylko
w kokoszeniu się na grzędzie
najlepiej gdyby je obciął
i udawał że jest jednym z nich
a grzebanie pazurami w ziemi
jest mu bliższe od lotów
po abstrakcyjnym Niebie
Wybiegi
niektórzy wierzą
że przyjdzie Ktoś
i da im wolność:
Napoleon Elvis Presley
Jan Paweł II
nie wiedzą
że z wolnością człowiek się rodzi
lub nie
są tacy
co nawet w więzieniu czują się wolni
spuszczają linkę wyobraźni
i mają wybieg na cały glob
i tacy
co żyją na
krótkim łańcuchu
jak wiejski burek przy budzie:
z kagańcem tresury
kneblem konwencji
bo jednym nie wystarcza
nawet wybieg
stąd do księżyca
gdy drugim droga
za las i z powrotem
starcza za całe życie
w końcu i tak
pogodzi wszystkich
ciasny horyzont
dwa na pół
(pod warunkiem
iż jesteśmy jednowymiarowi
i nie mamy duszy
rozciągliwej
Stąd-Do-Wieczności)