Banał uchodzi za zaprzeczenie sztuki i jest w tym wiele racji, bo jakie znaczenie może mieć dzieło, które nie skrywa jakiejś o nas tajemnicy, nie jest naznaczone niedopowiedzeniem albo nie zaskakuje formą. Jednak nie jest też odkryciem spostrzeżenie, że banał dość często przyciąga uwagę artystów. Trzeba wrażliwości i kunsztu, aby szarym i przeciętnym przedmiotom przydać smaku poezji i sprawić, by stały się dla nas wyrafinowane i nabrały nowych, nieoczekiwanych znaczeń. Obiekty banalne utrwalił na swoich fotografiach Tomasz Sobieraj, tak też zatytułował poświęcony im cykl. Jakiego istotnego dla nas doświadczenia może szukać poeta i artysta w codzienności i skończoności?
Przeciętne i pospolite zwykle nie uosabia twórczo, nie zapładnia naszej wrażliwości, wyobraźni ani naszego myślenia. Dlatego mówimy, że jest banalne i – jeżeli nie posiada dla nas żadnej wartości użytkowej - traktujemy z pogardą. Banalne można nadepnąć, kopnąć przechodząc, cisnąć gdzieś lub co najwyżej obojętnie minąć. Szyderstwo bądź łaskawa obojętność, na nic więcej banał nie zasługuje w naszych przeciętnych oczach, o ile w ogóle zostanie przez nas dostrzeżony.
Wiele chyba nie zaryzykuję stawiając tezę, że im bardziej nijaki staje się człowiek, tym banalniejszy staje się postrzegany przez niego świat. Tak jak u Heideggera, w którego wywodach znajduję potwierdzenie dla moich przypuszczeń, im bardziej pochłania nas użyteczna strona bytu, zamieniając nasze codzienne życie w przyzwyczajenie, które – będąc oczywistym „samo przez się” - nie stawia przed nami trudności, nie wymaga od nas żadnego zaangażowania ani wysiłku, tym mniej w nas podmiotowości, zdolności do przeżywania i zdziwienia, a tym samym banalniejszy staje się nasz świat. Przyzwyczajenie powoduje utratę przez nas autentyczności, zatracenie „ja” w anonimowym „się”, jest pseudożyciem czy też pseudoegzystencją.
Przyzwyczajenie, rutyna, banał przysłaniają sens, zaciemniają prawdę o człowieku. W ich poszukiwaniu musimy więc wyjść poza oczywistość. Filozof powie o przekroczeniu, transcendencji, o pragnieniu odkrycia racji wszelkich rzeczy, źródła, w którym wszystko ma swój początek. Lecz nie dajmy się przy tym zmylić wyobrażając sobie, że w tym poszukiwaniu chodzi o coś, co nie dotyczy naszego marnego i skończonego świata, co – jako doskonałe i nieskończone - tak dalece nas przekracza, że nie pozostaje nam nic innego, jak tylko przyjąć wyrok skazujący na pośledniość. Znów wrócę do Heideggera, dla którego tkwiąca w nas metafizyczność, zdolność transcendencji najistotniejsza dla naszego ja i naszego świata sensów bierze się z doświadczenia skończoności. Najlepiej jednak będzie, kiedy sami zaczniemy szukać odpowiedzi na pytanie o transcendencję, o sensowność bądź bezsensowność naszego skończonego świata i naszych w nim projektów. To pytanie, tak jak odpowiedź na nie wymagają od nas oderwania się od przyzwyczajenia, wymagają naszego osobistego zaangażowania.
Egzystencja wymaga przebudzenia, tak pisał Heidegger. Jego początkiem jest zdziwienie, zaś pierwszą konsekwencją zdziwienia jest oderwanie od banału, od oczywistości. Wiedział o tym już Platon, który twierdził, że zdziwienie jest warunkiem uwolnienia się od świata pozoru. Cała ludzka moc jest w zdziwieniu. Zdziwienia, o którym tu mowa, nie opisuje psychologia. Ma ono sens ontologiczny jako konieczność bycia w świecie, warunek egzystencji, czyli naszej odysei po świecie sensów, możliwości, naszej wolności.
Do takiej wędrówki zaprasza nas Tomasz Sobieraj - pisarz i fotografik, w którego twórczości filozofia jest stale obecna. W tym przypadku kieruje swój obiektyw na rzeczy banalne, bezwartościowe, nieistotne, przez wielu nawet niezauważalne. Wyostrza, powiększa, tak jak u Antonioniego, bądź zmniejsza lub rozmywa. Nadaje formę, która w przypadku dzieła artysty staje się też treścią, przywołuje obiekty przefiltrowane przez swoją świadomość, co sprawia, że nie ograniczają ich arystotelesowskie kategorie substancji i przypadłości, czyli tego, co jest i jakie jest. Zawłaszcza bycie narzucając swą poetycką moc kształtowania naszego oglądu. Sobieraj myśląc, przeżywając, wyobrażając sobie poszukuje sensu dla siebie, a jednocześnie dla nas. Czy oderwie nas od zwyczajności, od banału, od świata oglądanego z perspektywy „się”? Czy w rzeźbionych przez Sobieraja rysach w byciu rozpoznamy też samych siebie? Czy wystarczy po prostu, że nas zdziwi. Filozofia i sztuka nie lubią gotowych odpowiedzi.
Tekst pochodzi z katalogu wystawy Tomasza Sobieraja „Banal Objects”; Fotoseptiembre USA - SAFOTO, Instituto Cultural de México, San Antonio, USA, 2011.