Jest Poezja! Andrzej Tchórzewski
Niezmierna choroba na lenia
Nie chce mi się
zapisywać myśli
aby nie mamić tych
którzy ich nie rozumieją
albo mają poważniejsze sprawy
Np. grę w karty Modlitwę
Korzystanie z usług seksualnych
Podróże po półpustyniach
Gdzie tylko seksauł
Wstrzymuje upały
Rozgrzeszając płazy
Empatia
Po tekstach widać że autorzy
częściej przebywają w wannie
niż u źródeł Nieodwiedzani
Niepodpatrywani
Pod prysznicem to co innego
Życie toczy się szybciej
i nie ma czasu na wiersze
A użycie hydromasażu
zmniejsza zapotrzebowanie serca
na współczucie
Knajpa
Grochowiak jak szpak w atrium naucza łaciny
Dzieląc podrzędne myśli na okresy i mieszając
ten cały wszechsłowiański bigos z jugolską śliwowicą
Łysiny
mu nie starcza
O Tu jeszcze przyboś Zabłąkany i mitologiczny
wychynął się z wiarą w lud odwieczno słowiarski
Mały ale dzielny Zaliczył obie wojny
a przysnął przed trzecią Która się nie odbyła
Choć Jak zawsze Mogła
Jest również ważyk
W śnie moim wyrasta z kieliszka
do rozmiarów olbrzyma Zagarnął trzy stoliki prawie
i rozważa Gdzie umieścić średniówkę Oblicza
korelacje rymów Z oddalenia mu dźwięczą
I aktorka stara Koniecznie wielka Więc anonimowa
Po prostu Pani z góry
Wtedy chyba Nie było jeszcze Skolimowa
Zuchwały przeczytałem jej świeży rękopis
warszawy ozyrysa
To piękne i ostre Aż przysiadł się minio
Lepiej nie pisz Chłopaczku Gawrony cię zniszczą
Gdzie Jakie gawrony w sześćdziesiątym szóstym
Czytasz jednak fatalnie Materiał na spektakl
Zrób z niego monodram Zagram chętnie
Można srać na gomułkę ale nie na naród
Którym się karmimy Nabierz dystansu Więcej
dystynkcji Dy-s-tansu
Nie ma iredyńskiego Pewno hula
z himilsbachem Tam na przedmieściach żalu
Jest poeta luterek i poeta herbert
Ten pierwszy z częstochowy jednak nie
splamił się rymem nawet wewnętrznym
Awangarda prawdziwa z lekkim nalotem eliota
Drugi już miesza dowcip z melancholią
Wzdryga się przed prawdą ostatniego kieliszka
Na wódkę dla biednych artystów Krzyczy
przyszły marszałek izby
Ktoś w wieszczym przeczuciu śpiewa
Zwietrzałym barytonem Zamiatała kaśka izbę
aż jej mucha wpadła w pizdę
Arystokracji wszystko przystoi Aktorka wielka
mówi Sama jestem z plebsu Odchodzę
Jednak niepotrzebnie drze mordę
W szatni Jak zazwyczaj Wyróżnia się napis
Jedzmy NIK nie woła
Wchodzi trójka mądrali Na rozchwianych nogach
W jednakowych półbutach Znów esbecja
Szepcze gucio kreator Chorą nerką
sącząc radziecki koniaczek
A w myślach mu kołacze kwestia na proscenium
Zapewne Z moskwy w polskę nasyłają
samych łajdaków stek
To może dwa steki
Na szczęście wyszły
Ludziom doskwiera często brak gotówki
a karty kredytowe Oparte o ścianę
trzyma towarzysz kierownik
Po latach
jego śladu
trzeba szukać w kurzu
podając sygnaturę akt
Szron
Widzialny niszczy niewidzialnie
liście i wytrwałe trawy
Na oścież otwiera nam
rześkość poranka
Znika
pod batem
złożonym z promieni
Już nie wiadomo
w której bramie się zatrzyma
zwiastując zimę
22.XI.2011
* * *
Mówisz Irański bóg czasu
kiedyś pożyczony grekom
cofnął nam licencję
Musimy stąd odejść
sprzyjając siłom które
zabierają ubogie resztki sensu
Nie poczuwszy oporu
one też zmarnieją
Roztopią się w tryumfie
w mazi słów i czynów
Listopad, 2011
Rój
Mając wargi popiołem zsypane
myślę o przyjaciołach Znajomych Kolegach
Najbardziej spod mojego znaku
Co Ponoć Wyraża zachwycające
i twarde stąpanie po ziemi
lub przywiązanie do dziwnych podróży
Śpiesznie odeszli w przyszłość
Zbyszek który nigdy nie widział
śniegu w Alpach
Marianna spod Czemiernik
uparcie gnająca staroświeckie woły
w stronę morza obraz którego
tylko przeczuwała
Vicente noblista zagubiony w natłoku dializ
który nie mógł wypowiedzieć swej radości
ściskając dłoń króla
wreszcie ezra loomis w klatce
oglądający ojczyznę
Są też inni Nie tak wyraziści
Niezaplątani w słowach podróżnicy
Starsi albo młodzi Z różnych części świata
Cierpiący i beztroscy Zamożni czy biedni
Jak rój wylatują z pamięci ku trwaniu
I co z tego Co z tego
Kiedy znaki kłamią
zachwycone pustką
25.11.2011
Szpital
Od nastu lat przychodzę tutaj
gdzie pnie ściętych drzew toczy mech
A pamięć je odnawia aż do samych koron
Tyle tu klinik klik i kliknięć
Niedokończonych murów Fundamentów stajni
Parkuru Maneżu Cień kawalergaardów
Znany z historii Marszałek opisał to miejsce
Bale Piwnice do trzymania lodu i szampana
Ja muszę inaczej bo robię badania
Czy serce wytrzyma przeciętny napór świata
Marszalek będąc jeszcze pułkownikiem nie miał
z tym problemu Lubił miejscowych Arystokratów
zwłaszcza trafnie żartujących z siermiężnych władców imperium
Któremu służył dla kariery Wiernie ale z dystansem
właściwym kondotierom Już jako patriota
Dwukrotnie wygra z nowym wcieleniem molocha
Lubię takie miejsca Przypadkowo zanurzone w dzieje
lecz nie muzea Inni jak tamci hrabiowie
są mili chociaż mniej majętni Opłacani
Nędznie Z przygaszoną skłonnością do żartów
23.11.2011