...czuję, że trzeba odłożyć na bok zbyteczną skromność i poddać się przed całą rzeszą czytelników bezstronnej, poważnej autokrytyce.
...muszę swoje postępowanie i własne czyny oceniać jak najbardziej obiektywnie, a jednocześnie na tyle jasno, by nikomu nie umknęła ani jedna ze wspaniałych cech mojego szlachetnego charakteru. Bywają oczywiście w moim życiu takie chwile, kiedy - będąc pod wrażeniem kolejnego własnego wyczynu - szepczę sam do siebie: „Mój Boże, ależ zuch ze mnie”. No dobrze, lecz co mi to da, jeśli świat o tym się nie dowie? Świat musi dojść do tego samego wniosku, a ludzkość musi należycie ocenić nie tylko moje wspaniałe predyspozycje i olbrzymie zdolności, ale przede wszystkim mój bajeczny talent i nieporównywalnie szczery charakter. Może ktoś mi zarzuci, dlaczego nie kazałem tego bałwochwalstwa napisać komuś innemu, bardziej do tego powołanemu; dlaczego popełniam gwałt na mojej skromności, chwaląc się samemu?
Odpowiadam: Dlatego, ponieważ sam siebie znam najlepiej, a zatem na pewno nie napiszę o sobie nic takiego, co by nie było zgodne z prawdą, ponieważ byłoby śmieszne, gdybym, pisząc o sobie, przesadzał. Dlatego, kiedykolwiek zachodzi potrzeba by siebie pochwalić, dobieram wyrazy najskromniejsze, ale zdecydowanie stoję na stanowisku, że skromność zdobi mężczyznę, lecz prawdziwy mężczyzna zdobić się nie powinien, dlatego też nie wolno być skromnym ponad miarę (...) Nie wstydźmy się publicznie podkreślać własne walory! Jakże to piękne, kiedy można śmiało oświadczyć: „Szanowni państwo, jestem geniusz”, podczas gdy taki zbytecznie skromny mąż oświadczyłby: „Szanowni państwo, jestem bydlę”.
Człowiek rozumny sprytnie się pcha do przodu, zabiegając gorliwie o sławę, gdy tymczasem taki gapcio siedzi w toalecie. Człowiek rozumny, oceniając siebie należycie, potrafi się wybić również w życiu publicznym. Gapiostwo to najgorsza cecha charakteru. To oszustwo, owinięte woalką skromności, a na mnie, męża tak wielce zasłużonego na polu czeskiej literatury, polityki i życia publicznego spadłaby hańba, byłby to z mojej strony grzech popełniony na narodzie czeskim, gdybym pozostawił go w niepewności co do tego, czy jestem lub nie jestem człowiekiem genialnym.
I dlatego właśnie powiem zupełnie jasno: w dziejach ludzkości pojawił się tylko jeden osobnik wszechstronnie doskonały, a jestem nim ja. Weźcie na ten przykład pierwsze z brzegu, niezwykle udane, opowiadanie mojego autorstwa. I co zobaczycie wertując strona po stronie? Że każde zdanie zawiera głęboki sens, że każde słowo jest na właściwym miejscu (...) Wspaniałym przeżyciem jest przeczytać choćby jedną linijkę mojego tekstu, a kto tak uczynił, doznał błogiego uczucia, jakby jakiś czar wypełniał jego duszę, jakby go coś grzało, więc z błogim uśmiechem postanawia nie rozstawać się z moją książką nigdy i od tego czasu nosi ją stale przy sobie. Kilkakrotnie byłem świadkiem, jak ludzie z niesmakiem odkładali jakieś czasopismo, bo nie było w nim nic mojego. To prawda, ja też tak czyniłem, należę bowiem także do moich wielbicieli i wcale się z tym nie kryję. Każdą z moich wydrukowanych prac każę sobie czytać na głos przez moją żonę Jarmilę, najmilszą i najinteligentniejszą kobietę na świecie, i po każdym zdaniu nie mogę się powstrzymać od zawołania: „Toć to pyszne, toć przepiękne! Co za głowa, ten pan Jaroslav Hašek!” - Wspominam o tym tylko tak na marginesie, gdyż jest to wspaniały przykład potwierdzający fakt, jaki niebywały entuzjazm budzą w kręgach czytelników moje prace literackie (...)
...muszę swoje postępowanie i własne czyny oceniać jak najbardziej obiektywnie, a jednocześnie na tyle jasno, by nikomu nie umknęła ani jedna ze wspaniałych cech mojego szlachetnego charakteru. Bywają oczywiście w moim życiu takie chwile, kiedy - będąc pod wrażeniem kolejnego własnego wyczynu - szepczę sam do siebie: „Mój Boże, ależ zuch ze mnie”. No dobrze, lecz co mi to da, jeśli świat o tym się nie dowie? Świat musi dojść do tego samego wniosku, a ludzkość musi należycie ocenić nie tylko moje wspaniałe predyspozycje i olbrzymie zdolności, ale przede wszystkim mój bajeczny talent i nieporównywalnie szczery charakter. Może ktoś mi zarzuci, dlaczego nie kazałem tego bałwochwalstwa napisać komuś innemu, bardziej do tego powołanemu; dlaczego popełniam gwałt na mojej skromności, chwaląc się samemu?
Odpowiadam: Dlatego, ponieważ sam siebie znam najlepiej, a zatem na pewno nie napiszę o sobie nic takiego, co by nie było zgodne z prawdą, ponieważ byłoby śmieszne, gdybym, pisząc o sobie, przesadzał. Dlatego, kiedykolwiek zachodzi potrzeba by siebie pochwalić, dobieram wyrazy najskromniejsze, ale zdecydowanie stoję na stanowisku, że skromność zdobi mężczyznę, lecz prawdziwy mężczyzna zdobić się nie powinien, dlatego też nie wolno być skromnym ponad miarę (...) Nie wstydźmy się publicznie podkreślać własne walory! Jakże to piękne, kiedy można śmiało oświadczyć: „Szanowni państwo, jestem geniusz”, podczas gdy taki zbytecznie skromny mąż oświadczyłby: „Szanowni państwo, jestem bydlę”.
Człowiek rozumny sprytnie się pcha do przodu, zabiegając gorliwie o sławę, gdy tymczasem taki gapcio siedzi w toalecie. Człowiek rozumny, oceniając siebie należycie, potrafi się wybić również w życiu publicznym. Gapiostwo to najgorsza cecha charakteru. To oszustwo, owinięte woalką skromności, a na mnie, męża tak wielce zasłużonego na polu czeskiej literatury, polityki i życia publicznego spadłaby hańba, byłby to z mojej strony grzech popełniony na narodzie czeskim, gdybym pozostawił go w niepewności co do tego, czy jestem lub nie jestem człowiekiem genialnym.
I dlatego właśnie powiem zupełnie jasno: w dziejach ludzkości pojawił się tylko jeden osobnik wszechstronnie doskonały, a jestem nim ja. Weźcie na ten przykład pierwsze z brzegu, niezwykle udane, opowiadanie mojego autorstwa. I co zobaczycie wertując strona po stronie? Że każde zdanie zawiera głęboki sens, że każde słowo jest na właściwym miejscu (...) Wspaniałym przeżyciem jest przeczytać choćby jedną linijkę mojego tekstu, a kto tak uczynił, doznał błogiego uczucia, jakby jakiś czar wypełniał jego duszę, jakby go coś grzało, więc z błogim uśmiechem postanawia nie rozstawać się z moją książką nigdy i od tego czasu nosi ją stale przy sobie. Kilkakrotnie byłem świadkiem, jak ludzie z niesmakiem odkładali jakieś czasopismo, bo nie było w nim nic mojego. To prawda, ja też tak czyniłem, należę bowiem także do moich wielbicieli i wcale się z tym nie kryję. Każdą z moich wydrukowanych prac każę sobie czytać na głos przez moją żonę Jarmilę, najmilszą i najinteligentniejszą kobietę na świecie, i po każdym zdaniu nie mogę się powstrzymać od zawołania: „Toć to pyszne, toć przepiękne! Co za głowa, ten pan Jaroslav Hašek!” - Wspominam o tym tylko tak na marginesie, gdyż jest to wspaniały przykład potwierdzający fakt, jaki niebywały entuzjazm budzą w kręgach czytelników moje prace literackie (...)