LITERATURA SZTUKA FILOZOFIA SPOŁECZEŃSTWO
______________________________________________________________________


Felieton: Igor Wieczorek EGZAMIN Z MAŁPIEJ ZRĘCZNOŚCI


I znów, jak co roku, egzamin maturalny z języka polskiego stał się przyczyną lamentu nad strasznym stanem oświaty. Małgorzata Niemczyńska, zasłużona polonistka i pisarka, ubolewała nad tym, że „Pytania sformułowane w konkretny, ograniczający sposób nie dawały żadnej furtki, by uciec od sztampowych odpowiedzi w samodzielne myślenie”.

Natomiast prof. Ewa Nawrocka, kierownik Katedry Teorii Literatury i Krytyki Artystycznej w Instytucie Filologii Polskiej Uniwersytetu Gdańskiego, powiedziała Gazecie Wyborczej, że „Bezmyślna, nieodpowiedzialna reforma szkolnictwa podstawowego i średniego doprowadziła do kompletnej zapaści edukacyjnej. Jej autorzy i orędownicy już gryzą ziemię, nauczyciele zmagają się z przeszkodami nie do przekroczenia, a my dostajemy studentów niedouczonych, niemyślących, intelektualnie leniwych i biernych, a do tego aroganckich. Przychodzą na uczelnie ludzie napakowani w szkole absurdalną wiedzą, by mogli z małpią zręcznością rozwiązywać testy. Twórczo korzystać z tego nie potrafią. Dosyć!”.

Zażarta dyskusja na temat „klucza maturalnego” z języka polskiego toczy się od momentu wprowadzenia tzw.”nowej matury”, czyli od siedmiu lat. Zważywszy fakt, że ten „klucz”, czyli schemat oceniania prac maturalnych, jest tajny, a egzaminatorzy w całym kraju podpisują zobowiązanie, że nikomu go nie pokażą, dyskusja jest bezprzedmiotowa. Jak można spierać się o coś, co jest z zasady nieznane? Trudno się oprzeć wrażeniu, że spór toczy się nie o „klucz”, ale o jego ideę. To właśnie idea klucza budzi tyle emocji. Z punktu widzenia obrońców światopoglądowej wolności i twórczego myślenia sztywne kryteria oceny w dziedzinie humanistyki są jakimś ograniczeniem, a z punktu widzenia obrońców jasnych, przejrzystych zasad, równości i efektywności edukacja bez klucza byłaby niemożliwa. Ten konflikt jest nieunikniony, bo jest sednem ludzkiej kultury. Od niepamiętnych czasów duch normy i skuteczności zmaga się z duchem buntu i rewolucji.

W przygotowanym kilka lat temu dla wiedeńskiego Instytutu Nauk o Człowieku wykładzie znany socjolog Zygmunt Bauman zauważył, że „W istocie stoimy w obliczu paradoksu. Lub błędnego koła. Nie da się pogodzić kultury z zarządzaniem, szczególnie zarządzaniem natrętnym i podstępnym, nie mówiąc już o sytuacji, gdy dąży ono do takiego wypaczenia przyrodzonej kulturze potrzeby poszukiwania i eksperymentowania, aby pasowała do wyznaczonych przez zarządzających ram racjonalności – tej samej racjonalności, którą chcą i muszą przekraczać artystyczne poszukiwania skoncentrowane na tym, czego jeszcze nie ma i na tym, co jest tylko możliwe”.

Artystom i maturzystom, podobnie jak nauczycielom, politykom i urzędnikom nie pozostaje więc nic innego, jak tylko zaakceptowanie tego paradoksu. Nawet najbardziej niszowa i kontrkulurowa twórczość musi mieć swoich odbiorców, sponsorów i recenzentów, a tylko administracja potrafi zarządzać przestrzenią między widownią a sceną. Dwie przeciwstawne prawdy w istocie są komplementarne. Miał rację Oscar Wilde, kiedy powiedział, że „ Kultura jest bezużyteczna, a przynajmniej taka się wydaje, dopóki zarządzający mają monopol na wyznaczanie granic między tym, co jest przydatne, a tym, co jest odpadem”.

Nie można jednak odmówić sensowności poglądom wybitnego kulturoznawcy T.W. Adorno, który uważał, że „Apel do twórców kultury, aby nie poddawali się procesowi administrowania i trzymali się od niego z daleka, brzmi fałszywie. Pozbawiłoby to ich nie tylko możliwości zarabiania na życie, ale również możliwości wywierania wpływu, zawiązywania jakichkolwiek więzi między dziełem sztuki a społeczeństwem, bez którego prawdziwie wielkie dzieło, jeśli nie chce zginąć, nie potrafi się obejść”.

Odnoszę krzepiące wrażenie, że spór o „klucz maturalny” będzie się toczył bez końca, bo jest dla oświaty niezbędny. Problemem nie jest więc spór, klucz ani jego idea, ale charakter relacji między państwem a szkołą, uczniem a nauczycielem, teorią a czystą praktyką. Szkoda, że nie kształtujemy tej relacji z taką małpią zręcznością, z jaką zdajemy maturę.