Wiersze: Izabela Iwańczuk
Droga Mleczna
wije się przez ogród
w ogrodzie jabłonie
róże kwitnąca modlitwa
rosołem pachnie codzienność
pobożne bzy kasztany
te same milczące
w drodze do nieba
List z miasta aniołów
odpływam to jeszcze nie koniec
płynę staję gdzie początek rzeki
anioł stróż wstrzymuje szyk łodzi
przez deszcz suchą nogą oboje
śmiało przechodzimy na drugą stronę
czym tu wynagrodzić cierpliwość wioślarzy
widzę jak bardzo się modlisz
poeta przysiada na okruchach życia
uczeń uczy się swojego nauczyciela
barman nie więdnie w samotności
sukienki tancerek w odcieniach wiśni
sprzedawca nie jest twoim Judaszem
jakiś nieprzymuszony anioł z dworca
uczciwie pomaga mi wieźć krzyż
List z wiarą i prośbą
brakuje Ciebie w albumach zdjęć
chociaż tak często ocieram Ci
twarz z kurzu i krwi
to Ty stałeś na początku
jesteś leżysz kamieniem na środku
i będziesz też na końcu
potykam się biegnę dalej jeśli
wytrwam w żarliwej modlitwie słońca
uczyń ze mnie wieczny promień