Im dłużej surfuję w sieci, im głębiej się w niej zanurzam, tym wyraźniej odnoszę wrażenie, że moja samoświadomość rozpływa się w cyberprzestrzeni. Po kilkudziesięciu minutach spędzonych przy komputerze czuję się jak awatar, czyli lokalne wcielenie wszechobecnego bóstwa, któremu na imię Internet. Potem osiągam nirwanę, a raczej cybernirwanę i nic mnie już nie obchodzi. Jestem wszędzie i nigdzie zarazem.
Na szczęście nie jestem sam. Całe rzesze internautów uważają, że rewolucja medialna kładzie kres tradycyjnym podziałom na duchowy i techniczny wymiar egzystencji. W sensie metaforycznym system nerwowy człowieka zaczyna się uzewnętrzniać, gdyż sieci elektroniczne stają się przedłużeniem organicznych sieci neuronalnych, a wymiar transcendentalny przejawia się w błyskawicznym, bezcielesnym i świetlistym charakterze informacji, która jest wszechobecna i nienamacalna zarazem. Tak, w sensie metaforycznym można być awatarem, można osiągnąć nirwanę, ale w sensie dosłownym jest się tylko człowiekiem siedzącym przy komputerze. Zadziwiające jest to jak wielu cybermistyków nie może się z tym pogodzić.
Kiedy w 1844 roku Samuel Morse skonstruował telegraf i pierwsza w historii ludzkości oficjalna depesza o treści: „Czego Bóg dokonał” przedostała się kablem z Baltimore do Waszyngtonu, amerykański kongresman F.O.J Smith oświadczył, że „ Pod względem przepływu informacji przestrzeń między różnymi Stanami Unii, a także pomiędzy ich poszczególnymi obywatelami, została praktycznie unicestwiona”. Jakieś sto dwadzieścia lat później kanadyjski teoretyk komunikacji, Marshall McLuhan, nie miał już wątpliwości, że to „unicestwienie przestrzeni” przyczyniło się do osłabienia logicznego i indywidualistycznego nastawienia umysłowego, uformowanego przez techniki pisania, a zwłaszcza przez prasę drukarską. Telegraf zainicjował powszechną wiarę w istnienie ducha obiektywnego, wstępującego w maszyny i w duchowego cyborga, który zawładnie światem w niezbyt odległej przyszłości. Teoretycznie rzecz biorąc, koncepcja ducha w maszynie zaprząta ludzkie umysły od niepamiętnych czasów, ale praktycznie rzecz biorąc, dopiero w ostatnich latach gwałtowny rozwój technologii cyfrowej sprawił, że owa koncepcja zaczęła się ucieleśniać - oczywiście w tym sensie, że nasze marzenia przenoszą się na twarde dyski i żyją tam własnym życiem.
Sytuacja jest paradoksalna. Technika ożywia duchy, które z kolei próbują zawładnąć samą techniką. Wydaje się oczywiste, że sprawiedliwym arbitrem w tym sporze kompetencyjnym powinien być światły człowiek. Niestety nikt nie ma pewności, gdzie znaleźć tego człowieka, bo wszyscy poszukiwacze uwikłali się w spór i wszyscy są ludźmi światłymi. Tak oto cyfrowy awatar próbuje być głównym rozjemcą w sporze kompetencyjnym o władzę nad rzędem dusz.
– „Każda dostatecznie zaawansowana technologia jest nieodróżnialna od magii” – powiedział wiele lat temu legendarny już Artur C.Clarke i w jakimś sensie miał rację. Nowe technologie są magiczne, bo przeobrażają materię zgodnie z prawami fizyki, których status ontologiczny jest z gruntu nieodgadniony. Fizycy wciąż jeszcze nie wiedzą, czy te prawa obiektywnie istnieją, czy są tylko ludzkim wymysłem, jakimś umownym modelem obiektywnie zachodzących procesów. Pocieszające jest to, że nikt nie ma już wątpliwości, iż technologia cyfrowa osiąga pierwsze przyczółki świata niewidzialnego. Wystarczy przeczytać gazetę, aby się o tym przekonać.. Najmniejsze składniki niektórych chipów kurczą się do rozmiarów mniejszych niż długość fali światła widzialnego. Mikrotechnologie przebudowują materię na poziomie kryształków krzemu i DNA. W sensie metaforycznym technologia cyfrowa staje się okultystyczna. Nie można się nią posługiwać bez znajomości kodów, a nikt nie zna wszystkich jej kodów, między innymi dlatego, że trudno jest je zapamiętać, a trudno jest je zapamiętać między innymi dlatego, że - jak słusznie zauważył znakomity medioznawca Mirosław Filiciak - „pamięć mamy dziś na zewnątrz”.
Istotnie, odkąd lokujemy pamięć w komputerach, błędne koło coraz szczelniej się zamyka i trudno się oprzeć wrażeniu, że duchowy cyborg jest blisko!