Poezja: Tomasz Sobieraj WOJNA KWIATÓW
Rano
Spoglądam w dół
Na cichy tapczan
Zapinając koszulę
Wklęsłorzeźba
Przedziwnego embriona
Pod całunem zmiętego prześcieradła
To mój obraz
W pamiętliwej substancji materaca
Śpi jeszcze
Kończy sen
O tłumie obłąkanych ślepców
Z łańcuchami
I ten drugi
O kryształowych kwiatach
Pożerających chmury nad miastem
Usiadłem obok
Boję się o niego
Jest taki delikatny
Potrzymam go za rękę
Gdy obudzi się z krzykiem
Przed ostatnią sceną
Nie będzie sam
Cham w salonie
Na cóż czekamy, zebrani na rynku?
Dziś mają tu przyjść barbarzyńcy. [...]
Barbarzyńcy, gdy przyjdą, ustanowią prawa.
K. Kawafis, Czekając na barbarzyńców
Jak zwykle po południu
Popijaliśmy w salonie herbatę
Ciotka
Podała biszkopty z konfiturami
Dziadek wyjął karafkę
I napełnił kieliszki
Nalewką na rubinach
(A może to były wiśnie)
Rozmawialiśmy o Renanie
Czytaliśmy Herberta
Lekki wiatr poruszał firanki
Z ogrodu
Dochodził zapach lawendy
Mieszał się z wonią dojrzałych śliwek
I świeżo startego cynamonu
Ze swobodną anarchią
Która przystoi jedynie bogom
I naturze
Witkacy skończył rysunek
„Słyszę kroki nadchodzącego chama”
Powiedział
„Czas podciąć sobie żyły
Zgodnie z teorią Czystej Formy
Żeby było artystycznie”
Dodał
Zapalając papierosa
Nikt
Nie potraktował go poważnie
Jak zwykle
Przy drugiej herbacie
Wszedł cham
Oczywiście bez pukania
Usiadł na sofie
Beknął
Zdjął buty
I zasmrodził cały salon
Napił się prosto z dzbanka
Ciekło mu po brodzie
Na dywan
Po nim weszli kolejni
Zachowywali się podobnie
Wszyscy
Krzyczeli o konstrukcji w procesie
Artystycznym geście
Tak zwanej awangardzie
Poezji lingwistycznej
I takich tam...
Gdy zaczęli bredzić o filozofii
I literaturze
Musieliśmy wyjść
Tego by nie zniósł
Nawet Sławomir Mrożek
Ukryliśmy się w domu nad jeziorem
Pośród starych drzew
Blisko mogił naszych przodków
Przyjaciół odległych planet
I wyznawców mądrości
Tutaj nas chamy nie znajdą
Boją się duchów
I piękna
Grób Komeniosa
To jest miejsce naszego odpoczynku
Być może nawet koniec całej wędrówki
Dotarliśmy do grobu poety Komeniosa
Na brzegu Morza Jońskiego
Grób prosty, oszczędny w formie
Owalny kamień i kamienne słowa na nim
„Tu leży Komenios, poeta niepokorny
Który ze słów uczynił zbroję
Niepokonaną przez barbarzyńców”
Patrzyliśmy na granatową wodę
Podobnie jak on, zanim postanowił
Odłożyć rylec i oddać się bardziej
Zmysłowej rozkoszy
Zostały po nim tomy poezji w bibliotekach
I ta gliniana tabliczka z ostatnim wierszem
Nieco pokreślonym
O pięknie ciała Demetriosa
Zdjęliśmy ubrania
Poszliśmy w stronę niespokojnej wody
Historia przecież
Nie musi się powtarzać
Wiersze pochodzą ze zbioru Wojna Kwiatów, Editions Sur Ner, Łódź, 2009.