LITERATURA SZTUKA FILOZOFIA SPOŁECZEŃSTWO
______________________________________________________________________


Fotografia: Krzysztof Jurecki KŁOPOTY Z NATALIĄ?


„Im więcej wiem, tym mniej rozumiem”. Ten slogan powoli trafia do mojej świadomości, a dzieje się to za sprawą kolejnych prac, wystaw i tekstów poświęconych twórczości Natalii LL. Do niedawna byłem przekonany, że Jej twórczość dla mojej percepcji nie ma żadnych tajemnic. Ale w momencie, kiedy poznałem nowe prace (wystawa Kobieta o kobiecie, BWA Bielsko-Biała, 2007), czy zmienioną wersję realizacji Szuka konsumpcyjna (1972), znajdujące się w bardzo dobrych zbiorach wrocławskiej kolekcji Zachęty, zacząłem nabierać wątpliwości co do słuszności moich wcześniejszych przemyśleń.. Uświadomiłem sobie, że Sztuka konsumpcyjna to forma instalacji z talerzami, wypełnionymi czerwonym woskiem. To z kolei doprowadziło do zadania sobie pytania, jaki impuls zadziałał, że Natalia LL między Fotografią intymną (1971), która była aranżacją przestrzenną w typie environment, na pograniczu fotografii erotycznej, ale i seksualizmu oraz egocentryzmem, z wyraźnymi odwołaniami do pop-artu, ale w stylizacji a przejściem do zdecydowanie bardziej radykalną Sztuką konsumpcyjną (od 1972) i Sztuką post-konsumpcyjną? Nie za bardzo potrafię odpowiedzieć na to proste pytanie - skąd pochodzi polski feminizm?

Natalia LL wyznaczyła drogowskazy dla bardzo wielu polskich twórców, i ta fascynacja trwa do chwili obecnej wśród najmłodszego pokolenia. Przykładem może być duet hueckelserafin (Laleczki), a nawet następne generacje artystek z kręgu postfeminizmu francuskiego (Diane Ducruet).[1] Ale droga, jaką zapoczątkowała Natalia od początku lat 70. jest nie do powtórzenia, mimo, że wyznaczyła ona także kierunek dla działalności mężczyzn, np. dla takich artystów, jak Andrzej Dudek-Dürer, który rozwinął swą twórczość w innym, bardzo osobistym wymiarze egzystencjalnym o orientacji dalekowschodniej, ogłaszając się „żywą rzeźbą”, czy w jeszcze innym aspekcie Marek Gardulski koncentrujący się na wątku erotyczno/narcystycznym, ale w warstwie estetycznej neopiktorialnej. Oczywiście listę artystów, którzy postępują drogą wyznaczoną przez Natalię LL lub wprost nawiązującą do jej przesłania można poszerzać. Z pewnością na ten temat powstaną liczne krytyczne teksty.

Dlaczego droga artystyczna, jaką stworzyła Natalia LL jest nie do powtórzenia?! Artystka w wyjątkowy sposób wkroczyła na podwójne terytorium antysztuki, gdyż „sztuka ciała” była zakwestionowaniem sztuki klasycznej z pozycji neoawangardy. Wkroczyła w body-art i konceptualizm, ale ujawniała swoje duchowe zainteresowania i aspiracji pokazując jak wygląda osobista, ale i uniwersalistyczna w przesłaniu przemiana ludzkiego „bios” i rozwój psyche. W ten sposób ostatecznie powstała sztuka, która traktuje o kondycji człowieka i jego uwikłaniu w materialne ciało, które podlega nieustannemu starzeniu, czyli umieraniu. Na tym polega wielkie znaczenie jej pracy artystycznej

Jak określić feminizm Natalii LL, w którym czytelne są wątki nie tylko mitologiczne ale i ikonografii chrześcijańskiej? W tym momencie na pewno nie był to feminizm, choć punktem wyjścia mógł być body-art. To dowód na to, że może powstawać sztuka najnowsza, penetrująca najtrudniejsze tematy, takie jak Drzewo poznania czy Ukrzyżowanie.[2]

Wiele artystek próbowało podążyć za Natalią LL, bądź wraz z Natalią LL. Były to m.in. Ewa Partum w działalności z końca lat 70 (Stupid woman), później w latach 80. Irena Nawrot i Izabella Gustowska, która rozpoczęła grę z badaniem tożsamości/kobiecości. Ale żadna z tych pośpiesznie przywołanych postaci, choć interesujących i ważnych, nie weszła tak głęboko w problematykę egzystencjalną, dotyczącą pokazania przemiany ciała i ducha, czy próby ukazania np. duszy drzewa, co jest praktycznie niewykonalnym zadaniem, podobnie jak namalowanie zasad Dekalogu. W końcu lat 80. Zofia Kulik uczyniła z siebie Bognię świata, co także, choć w innym zakresie i w innej ikonografii, interesowało Natalię LL. Kulik rozszerzyła swoje penetracje twórcze o aspekt ornamentu, tworząc nieznaną wcześniej strukturę „tkaniny dywanowej”.

Z pozornie banalnego, a nawet trywialnego gestu, jakim jest rozbieranie się, uczyniła Natalia LL, podobnie jak Jerzy Bereś, rytuał. Ale jakże inne są to formuły! W przypadku tego krakowskiego rzeźbiarza i performera została ona pozbawiona aury parareligijnej, pozostały w niej jedynie odniesienia do sztuki prehistorycznej, jej początków, które, szczególnie w latach 60. i 70. były łączone z aspektami politycznymi. Niestety zdominowała one, a w konsekwencji „rozmazała” interesujący na początku wielki projekt krakowskiego artysty. Nie tak łatwo być twórcą politycznym, może w ogóle nie warto wchodzić w taką materię?. Natalia LL chce pozostawać blisko tradycji body-artu, ale z drugiej strony z programowo sprzeczną tradycją sztuki religijnej czy parareligijnej. Trudność określenia jej sztuki polega na tym, że z erotycznej przeistoczyła się w egzystencjalną, by w latach następnych pytać o fundament istnienia świata i o jego zagrożenia.

To dobrze, ze mamy kłopoty z interpretacją prac Natalii LL. Tylko w przypadku realizacji wybitnych możliwe są różne interpretacje, różne konteksty artystyczne, czyli w konsekwencji „problemy z Natalią”. Gdy ich nie ma twórczość szybko ulega zapomnieniu, okazuje się nieistotna, mało twórcza dla następnych pokoleń. A sztuka Natalii LL wpływa i inspiruje kolejne generacje, które edukują się w szkołach artystycznych nie tylko we Wrocławiu. Od początku XXI wieku widziałem wiele prac dyplomowych we Wrocławiu, czy w Łodzi, które chciały wprost nawiązywać do idei artystycznych Natalii LL.


[1] Zadziwiające jest, że Diane Ducruet wykonała kilka prawie identycznych realizacji nie znając wówczas twórczości Natalii LL, którą poznała dopiero w 2006. Może to wynikać z kobiecej psychiki i fascynacji body-artem, który zachęca do tego typu rozwiązań. Podobnie można rozpatrywać twórczość Doroty Sadovskiej (ur. 1973), młodej artystki słowackiej, która wykonuje prace oparte na manipulacji ciała kobiecego

[2] Natalia LL nigdy nie wykonała prac nawiązujących do tematu ukrzyżowania, ale to zagadnienie nie jest Jej obce. Wielokrotnie na fotografiach z lat 90., czy w pracach fotograficzno-malarskich pojawia się motyw bólu – nieokreślonego i połączonego z przywołaniem cierpiącej twarzy.


Kwartalnik Fotografia, 2007 nr 23