LITERATURA SZTUKA FILOZOFIA SPOŁECZEŃSTWO
______________________________________________________________________


Pogranicza: Piotr Stanisław Król - Barbara Kościuszko NA KLĘCZKACH ŻYĆ NIE UMIEMY


Słowo na barykadach Wolności

Czy słowo może być skutecznym orężem w walce z wrogiem? W zasadzie jest to pytanie czysto retoryczne. Odpowiedzią jest samo życie – paniczny przed nim lęk uzbrojonych po zęby oprawców, którym wydaje się, że można je zatłuc pałą, gazrurką, rozstrzelać z kałasznikowa, strzałem zza węgła... Ofiarą bywa ten, który słowo wypowiada, wykrzykuje; a ONO żyje nadal, jest nieśmiertelne, choć z czasem bywa porzucone, zapomniane... Do czasu.

Barbara Kościuszko, po dwudziestu kilku latach, postanowiła za namową swoich przyjaciół, wydać zbiór swoich wierszy pisanych w czasach tzw. „epoki jaruzelskiej”. Wierszy, które niczym pociski na barykadach Wolności, wystrzeliwali w tamtym okresie pisarze „drugiego obiegu”, w walce Solidarności z komuną. Poeci: Woroszylski, Krynicki, Zagajewski, Herbst, Polkowski, Pawlak, Szaruga,. Budrewicz, Jastrun i wielu innych stanowili awangardę bojowników Słowa, do których dołączali z dnia na dzień kolejni, czasem i tacy, którym dopiero stan wojenny rzucał wyzwanie: „pisz i walcz!”. Sztandarowym poematem był napisany w 1983 roku przez Zbigniewa Herberta wiersz pt. : „Raport z oblężonego miasta”. Przytaczam tutaj jego fragment:

[...] wieczorem lubię wędrować po rubieżach Miasta
wzdłuż granic naszej niepewnej wolności
patrzę z góry na mrowie wojsk ich światła
słucham hałasu bębnów barbarzyńskich wrzasków
doprawdy niepojęte że Miasto jeszcze się broni [...]

Czym broniło się „Miasto”, pod pojęciem którego wpisać można każdy zakątek Polski, nawet ten najmniejszy, po 13 grudnia 1981 roku? Poetka, Barbara Kościuszko w swoim wierszu pt.: „Usprawiedliwienie” odpowiada:

Rzecz jednak w tym,
że gdy zawiodły inne formy walki –
ważnym orężem musi stać się SŁOWO,
i ono musi świadczyć, że jesteśmy!

Tytuł jej tomiku: Na klęczkach żyć nie umiemy, to deklaracja poetki w imieniu milionów rodaków spod sztandaru Solidarności. I nie tylko, także naszych matek, ojców, dziadków, pradziadków... To wyznanie wpisane pod wyrytym w naszych duszach, sumieniach hasłem: BÓG, HONOR, OJCZYZNA.

[...] Umieliśmy tak wiele przetrzymać.
Losy przecież nie były łaskawe:
Tyle wieków nierównych zmagań,
Tyle wojen i powstań krwawych...

Lecz dlaczego? Dlaczego? Dlaczego
Teraz krew na tej biednej ziemi?
Przecież wiecie lepiej od obcych,
Że na klęczkach żyć nie umiemy!

Okres stanu wojennego, to był przede wszystkim czas walki z KŁAMSTWEM, które wdzierało się w każdą szczelinę, każdy zakątek sfery naszego życia. „Prawda gwarancją Wolności” – słowa Jana Pawła II wzbudzały u czerwonej władzy PRL-u odruchy wręcz alergiczne. Prasa, radio, telewizja codziennie wypluwały z siebie stek kolejnych krętactw, zakłamania, fałszu – o czym doskonale wiedzieli zarówno ONI, jak i MY. To była szczególnie wyrachowana gra. Barbara Kościuszko znakomicie to ujęła w wierszu „Małe studium o wielkim kłamstwie”:

Spiker telewizyjny czyta komunikat.
Patrzy mi w oczy...
On wie, że ja wiem,
ja wiem, że on wie, że ja wiem...
Uśmiechamy się do siebie przez szybkę:
ja szeroko
on odrobinę.
Czasem powiem: „ty skurwysynie!"
On wie, że ja to mówię.
Ja wiem, że on wie.
Czasem chyba mu trochę przykro.
Mnie wcale.
Ale jutro, jeśli go spotkam -
przełknę odruch niechęci.
Może się nawet uśmiechnę?
Bo czyż można,
czyż można,
czyż można nienawidzić spikera,
który myśli, że musi być szmatą? [...]

„On wie, ja wiem...” i dalej poruszaliśmy się niczym kukiełki w teatrze politycznego absurdu. Aby jakoś w miarę normalnie w tym wszystkim funkcjonować potrzebne było nam antidotum w postaci czystego, jasnego, prawdziwego SŁOWA. Tylko ono mogło nas obronić przed chorobą „orwellowskiej prawdy” (czyt. kłamstwa), toczącej organizm Polski, niczym rak.

A jak tego typu poezję można oceniać dzisiaj, ponad dwadzieścia lat po obaleniu systemu PRL-u? Dlaczego Barbara Kościuszko wydaje zbiór wierszy, które przykrył już kurz zapomnienia? Czy warto...? Poeci są strażnikami Pamięci, należy o tym pamiętać. Pokryte kurzem wersy? Do czasu... Piszę te kilka słów o tomiku Barbary Kościuszko 2 maja 2011 roku, tuz po beatyfikacji Jana Pawła II i czytam słowa wiersza poetki z 1983 o II Pielgrzymce Ojca Świętego do Polski: „Ojcze kochany, tak byśmy pragnęli / serca mieć dobre i czyste jak dzieci / i jeśli płakać – to łzami radości, / że znów tu Jesteś. I złożyć Ci dary...” („List do Ojca Świętego Jana Pawia II”). Dziś wiemy, jak wielkim On darem był dla nas, a słowa sprzed lat brzmią tak aktualnie...

Aktualne stają się też niestety dramatyczne wydarzenia, które wydawałoby się, są już zamierzchłą historią z „epoki jaruzelskiej”.

Można –
rozjechać go kołami,
zgnieść gąsienicą czołgu,
zmiażdżyć podkutym butem,
rozrzucić na świata strony,
zatopić,
zgarnąć spychaczem,
wyrzucić do Wisły,
na śmietnik...

(„Walka z kwietnym krzyżem”)


W dniu 10 kwietnia 2011 roku, w rocznicę katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem, na Krakowskim Przedmieściu szuflami zgarniane jeszcze palące się znicze oraz świeże tulipany przez służby miejskie, uzbrojone po zęby oddziały ZOMO, cholera... przepraszam – policji, schowane za stalowymi barierami w obronie przed pokojową demonstracją ludzi, domagających się tylko, a może, aż – PRAWDY. Byłem, widziałem, uwierzyłem..., że historia jednak naprawdę kołem się toczy.

Końcowy wiersz Barbary Kościuszko pt. „Co Polakowi w duszy gra...”, to gorzka-satyryczna ballada, jak znalazł dla Janka Kelusa, Jacka Kleyffa lub innego barda tamtych czasów. Czytam, a właściwie śpiewam sobie pod nosem, szukając swojej starej gitary i klnę z poetycką zadumą razem z poetką:

Chociaż my orły i sokoły
każdy lazł do nas, jak po miód!
I nęć Herkules contra plures,
orłowi wyskubano pióra...
I już nie pomógł żaden cud!

Austryjak, wredny Prus
i podła swołocz – Ruś...
Ach, upierdliwa polska dola –
albo powstanie, albo niewola...
I la, la, la, orkiestra gra...
To jest historia! Voila!

Drogi Czytelniku, „to jest historia...” – warto ją przeczytać; ...magistra vitae est –jest ona nauczycielką życia. Wraz z Barbarą Kościuszko i Cyceronem, gorzko się uśmiechając, wykrzykuję – Voila! – i wdrapuję się na barykadę Wolności w walce o Słowo. A wydawało mi się, że już czas na słodkie leniuchowanie... Kolejni niepokorni wobec obecnej władzy dziennikarze, publicyści są „kneblowani”, wyrzucani z radia, telewizji (tzw. publicznej). Pani Barbaro, przecież „na klęczkach żyć nie umiemy”, prawda?