LITERATURA SZTUKA FILOZOFIA SPOŁECZEŃSTWO
______________________________________________________________________


Przypowieść: Igor Wieczorek CIEŃ FILOZOFA


W pewnym mieście żył filozof, który tresował swój cień. Dziwny był z niego człowiek. Jak wielu idealistów miał wyraźnie przytępione wszystkie zmysły i głowę pełną niejasnych, wewnętrznie sprzecznych poglądów. Kiedy skonał, nie umiano go pochować – wierny cień nie odstępował bowiem ciała. A był taki wyostrzony i ruchliwy, że strach było zbliżać się do niego. Cała sprawa zatoczyła szereg kręgów i dotarła do samego prezydenta. Ten zaś zwołał w trybie pilnym posiedzenie sztabu armii i rady ministrów.

– Panowie, to sprawa szczególna – oświadczył z naciskiem na wstępie – sprawa wagi najwyższej. Trzy dni temu w naszym kraju zmarł filozof, który tresował swój cień. Jego zwłoki spoczywają w szczelnej trumnie, a cień żyje nadal własnym życiem. Jest z pewnością niesłychanie niebezpieczny i trzeba go unicestwić. Nasuwa się jednak pytanie: czymże właściwie on jest? Otóż cień, podobnie jak lustrzane odbicie jest dokładną odwrotnością przedmiotu, przez który zostaje rzucany podczas gdy pada nań światło. To co prawe, wygląda na lewe, a to co pełne, wygląda na płaskie. A przecież w trumnie jest ciemno, skąd zatem wziął się ów cień?

To rzekłszy prezydent usiadł a głos zabrał minister zdrowia.

– Obywatele – powiedział – odpowiedź nasuwa się sama. Trumnę wypełnia światło, którego natury nie znamy – mami ono bowiem nasze zmysły. Powinniśmy o nim zapomnieć i rozwiązać problem złego cienia przy pomocy dostępnych nam środków. Przede wszystkim musimy pamiętać o relacji między cieniem, a przedmiotem. Skoro pierwszy wydaje się groźny, drugi jest bardzo łagodny. Wystarczy go zabalsamować. Groźna mumia zdemaskuje własny cień!

To rzekłszy minister odsapnął, a w sali obrad zawrzało. Wystąpieniu zarzucono brak logiki, niespójność i nieadekwatność. Ktoś zauważył, że ze strachu przed wilkami nie rzadko tuczy się owcę. Kiedy fala oburzenia opadła, głos zabrał minister obrony.

– Obywatele – powiedział – przecież już dziecko rozumie, że cień, podobnie jak lustrzane odbicie, nie jest zwykłą odwrotnością przedmiotu, przez który zostaje rzucany podczas gdy pada nań światło – nieważne jakiego rodzaju. Cień przede wszystkim jest sobą – fundamentalną nieprawdą. Skoro robi wrażenie groźnego, to naprawdę wcale taki nie jest. A ponieważ jest odbiciem nieboszczyka, to nieboszczyk musi być groźny. Proponuję poddać go kremacji. Żywy ogień unicestwi każdy cień!

To rzekłszy minister odsapnął, a w sali obrad zawrzało. Gromkim głosem wnoszono okrzyki: Minister na prezydenta! Spalić zwłoki filozofa hochsztaplera! Niech żyje zdrowy rozsądek! Kiedy fala entuzjazmu opadła, głos zabrał minister kultury. Nadętym szeptem oświadczył, że skoro cień w swej istocie jest fundamentalną nieprawdą, to nie ma podstaw by sądzić, że jest jakąś odwrotnością nieboszczyka. W krystalicznej naturze nieprawdy nie może być nic prawdziwego – rzecz jasna – oprócz niej samej. Palenie czy balsamowanie nie rozwiąże śmierdzącego już problemu. Jedyna nadzieja w artystach, którzy mogą zająć się zwłokami i uczynić z nich wspaniałe dzieło sztuki. Artystom należy powierzyć wolną rękę, pieniądze i zwłoki. Oświadczenie to przyjęto obojętnie, a nawet z pewnym niesmakiem i głos zabrał minister nauki.

– Obywatele – powiedział – zakończmy jałową dyskusję. Zwłoki filozofa nie są groźne, groźny jest tylko ich cień. Proponuję skonstruować wielki laser i wyświetlić jego precyzyjne ostrze w sam środek dziwnego zjawiska! Jednogłośnie przyznano mu rację, a generał armii zauważył, że taki laser istnieje i można go zastosować.

Następnego dnia o świcie w sercu miasta miało miejsce niecodzienne wydarzenie – włączenie wielkiego lasera. I wszyscy zebrani widzieli, że obsługujący go człowiek wycelował świetlne ostrze w stronę ciała, a nie cienia nieboszczyka filozofa. I niczyjej uwadze nie uszło, że wierny cień zachichotał i z hukiem uleciał w przestworza.