LITERATURA SZTUKA FILOZOFIA SPOŁECZEŃSTWO
______________________________________________________________________


Esej: Katarzyna Karczmarz OD PERCEPCJI DO WYOBRAŹNI


A ono sobie ani ziarnkiem, ani piasku.
Wisława Szymborska


Dzięki przyzwyczajeniom wyniesionym z życia sprowadzam fotografię zazwyczaj do roli świadka rejestrującego wydarzenia wynikające wprost z istoty upływającego czasu. Gdy patrzę na obraz fotograficzny, widzę bezpośrednio to, co jest przedmiotem przedstawienia. Np. butelka, pomimo że widzę ją tylko jako specyficzną kopię oryginału, wciąż służy do tego aby z niej pić, koszyk do tego, by coś w nim noszono, a łopatą zwykle kopie się grządki w ogrodzie... Można w tym miejscu trywialnie stwierdzić, że jako medium fotografia jest niemal przezroczysta, tak jakby ograniczała się do roli posłańca pomiędzy rzeczywistością a odbiorcą obrazu. To zaś jest kardynalną i fascynującą cechą fotografii.

Sfotografować rzecz, to także znaczy stworzyć obraz, a więc powołać do życia coś nowego, coś co poza śladem rzeczywistości posiada również własną autonomię. Kiedy patrzę na fotografię przyjmując z beztroską przyjemnością prawdę przedstawienia, po chwili uzmysławiam sobie obecność specyfiki samego obrazu. Jego struktura estetyczna stanowi bowiem również o znaczeniu całości, które nie kończy się tylko na relacji o tym co przedstawione treściowo.

Obiekty banalne Tomasza Sobieraja skłaniają do postawienia pytań o te właśnie dwa aspekty fotografii: o prawdę samych przedmiotów – banalnych obiektów, jak nazywa je autor, jak i o znaczenie obrazu fotograficznego jako takiego. Pytając o naturę obiektów banalnych zastanawiam się, czym są w istocie owe karafki, puszki, fotele, sedes i inne sfotografowane przedmioty? Na ile są jedynie cywilizacyjnymi odpadkami, pozbawionymi swoich pierwotnych funkcji rzeczami, zdegradowanymi do roli śmieci? Patrząc poprzez fotografię przypomina mi się nieodparcie wiersz Wisławy Szymborskiej, który w sposób esencjonalny wyraża prostą prawdę tych przedmiotów:

Zwiemy je ziarnkiem piasku.
A ono sobie ani ziarnkiem, ani piasku.
Obywa się bez nazwy
ogólnej, szczególnej,
przelotnej, trwałej,
mylnej czy właściwej. [1]

Człowiek często mieni się władcą wyznaczającym granice tożsamości rzeczy, podczas gdy jedyne co mu się udaje, to wyznaczyć granice własnego postrzegania. I tak, bezużyteczność obiektów banalnych jest zasadna wyłącznie z perspektywy ich kulturowej użyteczności. Powstaje obieg zamknięty: wytworzone w kulturze przedmioty istnieją wyłącznie w zakresie swoich funkcji i znikają, gdy ta wyczerpuje się, gdyż sposób myślenia o nich – także będący wytworem kultury – oparty jest o pragmatykę. Tomasz Sobieraj poddaje w wątpliwość tę konwencję, pytając swoim cyklem fotografii o naturę rzeczy samych w sobie, będących poza ich kulturowym przeznaczeniem. Ostatnie wersy wiersza Szymborskiej zdają się to potwierdzać:

Czas przebiegł jak posłaniec z pilną wiadomością.
Ale to tylko nasze porównanie.
Zmyślona postać, wmówiony jej pośpiech,
a wiadomość nieludzka.

Inne pytanie, jakie stawiam sobie patrząc na Obiekty banalne Tomasza Sobieraja, dotyczy samej struktury obrazu. Co decyduje o tym, że fotografia staje się czymś więcej niż tylko posłańcem rzeczywistości? Aby właściwości obrazu mogły swobodnie dojść do głosu, muszę zneutralizować narzucającą się w pierwszym wrażeniu prawdę faktów. Muszę także pozwolić, aby wyobraźnia dokonała swojej powinności, sprowadzając do wspólnego mianownika to, co prawdziwe i to, co wyobrażone. Kształty przedmiotów nałożone metodą wielokrotnej ekspozycji na naturalne struktury liści i traw tworzą harmonijne deformacje – kompozycje skończone, które pozwalają się czytać językiem estetyki. Nie potrafię wskazać konkretnego momentu, kiedy to się dzieje, że od obserwacji tych kilku przedmiotów poprzez relację i sprawozdanie, przechodzę do rozważań nad obrazem, który jest już czymś innym niż same obiekty banalne, ale jednak pozostaje permanentnie z nimi związany.

Przechodząc od percepcji do wyobraźni dokonuję tego, co Jean-Paul Sartre w swojej koncepcji estetyki uważał za warunek konieczny, aby można było mówić o sztuce: zarówno artysta jak i odbiorca muszą dokonywać tej konwersji nieustannie – artysta tworząc, a odbiorca – patrząc i interpretując. Obiekty banalne Tomasza Sobieraja prowokują wyobraźnię w sposób naturalny i konieczny, odkrywając tym samym swoją autonomiczność, którą tak trudno zwerbalizować, jak zresztą wszystko co związane jest z obszarem metafizyki.


[1] Szymborska, W. (1997). Widok z ziarnkiem piasku. W: Widok z ziarnkiem piasku. 102 wiersze. Wydawnictwo a5, Poznań, str. 107-108.

Tekst pochodzi z katalogu wystawy Tomasza Sobieraja Banal Objects; Fotoseptiembre USA - SAFOTO, Instituto Cultural de México, San Antonio, USA, 2011.