LITERATURA SZTUKA FILOZOFIA SPOŁECZEŃSTWO
______________________________________________________________________


Esej: Igor Wieczorek DIABEŁ TKWI W SZCZEGÓŁACH


„Diabeł tkwi w szczegółach” – głosi polskie przysłowie, którego głęboka mądrość polega, między innymi, na tym, że nie można go jednoznacznie odczytać. Jeśli bowiem to, co z pozoru wydaje się jasne i proste, w gruncie rzeczy wcale takie nie jest, to skąd właściwie wiadomo, że diabeł jest taki zły, na jakiego wygląda?

Jednym z najpopularniejszych polskich wierszy dla dzieci jest „Murzynek Bambo” Juliana Tuwima. Przez kilkadziesiąt lat całe rzesze krytyków podkreślały wyjątkowo humanistyczny, antyrasistowski charakter tego wiersza. Jednak w ostatnim czasie sprawy wzięły zły obrót i wielu krytyków uważa, że ta bajeczka ma wyraźnie rasistowski charakter.

Autorzy opublikowanego w ramach programu Fundacji Edukacji dla Demokracji podręcznika pt. „Jak mówić polskim dzieciom o dzieciach Afryki” twierdzą, że „Murzynek Bambo” to bajka wysoce szkodliwa chociażby z tego powodu, że w uszach większości czarnoskórych mieszkańców świata słowo „Murzyn” brzmi obelżywie. Ten problem jest bardzo złożony i warto się nad nim pochylić.

Niektórzy badacze sądzą, że polskie słowo „Murzyn” pochodzi od staropolskiego czasownika „murzać”, czyli „brudzić”. Jeśli rzeczywiście tak jest, to znaczy, że słowo „Murzyn” jest synonimem słowa „Brudas”. A jeśli nawet tak nie jest, to i tak nie jest dobrze, bo pozostałe dwie teorie na temat pochodzenia tego słowa też mają złe konotacje. Według pierwszej teorii słowo „Murzyn” pochodzi od łacińskiego słowa „Niger” i powszechnie uchodzi za obraźliwe, bo kojarzy się z niewolnictwem. Według drugiej teorii słowo „Murzyn” pochodzi od łacińskiego słowa „Maurus”, które za sprawą Portugalczyków stało się synonimem zniewolonego muzułmanina.

Tak więc, niezależnie od tego, jaka jest etymologia słowa „Murzyn”, z punktu widzenia człowieka, którego się nim określa, jest ono jawną obelgą.

Są jeszcze inne powody, dla których wierszyk Tuwima budzi gwałtowne sprzeciwy. Aktywiści Fundacji Afryka Inaczej są przekonani o tym, że ta bajka zawiera rasistowskie stereotypy, bo dziki Murzynek Bambo nie chce się myć, wchodzi na drzewo, boi się mleka i - najogólniej rzecz biorąc - robi wrażenie głuptasa.

Natomiast Patrycja Piróg, autorka znakomitego eseju pt. „ Murzynek Bambo w Afryce mieszka”, czyli jak polska kultura stworzyła swojego Murzyna” doszła do wniosku, że „szkoła, kąpiel i mleko są symbolami cywilizacji, zmycia tego, co nieczyste i nieprzystające do wyższej kultury, do jej bieli i czystości. Bambo instynktownie przed tym ucieka. Podporządkowanie się zasadom Zachodu równa się utracie własnej tożsamości. Koleżka oznacza niedojrzałość kulturową i cywilizacyjną. Bambo charakteryzowany jest jako dobry, wesoły, czarny – oświeceniowy mit dobrego dzikusa, tworzy opozycję do białego i rozumnego”.

Możemy spierać się o to, czy krytycy bajki Tuwima nie są przewrażliwieni. Możemy bronić poglądu, że pejoratywne znaczenie staropolskiego słowa jest rezultatem pochopnej i nieuprawnionej projekcji z gruntu niepolskich problemów na obszar naszej kultury. Możemy bronić honoru, prawdy i literatury, ale musimy przestrzegać europejskich standardów, co nie zawsze przychodzi nam łatwo. Najlepszym tego przykładem są ordynarne wybryki Kuby Wojewódzkiego. W wyemitowanej 25-ego maja porannej audycji radia Eska Rock ten popularny showman zatelefonował do ciemnoskórego Alvina Gajadhura, rzecznika Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego, i poinformował go o tym, że audycja radia Eska Rock sponsorowana jest przez warszawski oddział Ku Klux Klanu.

Rada Etyki Mediów bardzo słusznie uznała ten jawny przejaw rasizmu za pogwałcenie zasady szacunku i tolerancji zapisanej w Karcie Etycznej Mediów, ale Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego oświadczył, że Kuba Wojewódzki należy do osób „niezwykle otwartych, niezwykle życzliwych, szanujących wrażliwość inność ludzi”. Jeśli rasistowski bełkot Kuby Wojewódzkiego rzeczywiście był przejawem szacunku dla wrażliwości Alvina Gajadhura, to sposób działania Ministra Kultury Bogdana Zdrojewskiego można śmiało porównać do sposobu działania Murzynka Bambo, który „Uczy się pilnie przez całe ranki ze swej murzyńskiej Pierwszej czytanki. A gdy do domu ze szkoły wraca, psoci, figluje – to jego praca”.